Legnica. Chciał włączyć światło w samochodzie, a postawił na nogi policję i pogotowie. O co chodzi?
Współczesne samochody są w zasadzie najeżone elektroniką. Najnowsze modele dysponują wieloma usprawnieniami, a liczba przycisków w samochodach odpowiadający za wiele funkcji stale rośnie.
Zobacz też: Kostomłoty. Kierowca uciekał przed policją… samochodem bez drzwi
Od niedawna na wyposażeniu nowych aut obowiązkowy jest system eCall. Polega on na tym, że pozwala on poinformować służby o zdarzeniu na drodze. Jeżeli zdarzy się wypadek, to służby znajdujące się najbliżej są automatycznie kierowane na miejsce zdarzenia.
eCall uruchamiany jest za pomocą przycisku SOS. Od niedawna obecny jest wymóg, żeby każdy nowy samochód został wyposażony w przycisk umożliwiający przesłanie informacji o zagrożeniu do systemu eCall.
Szacuje się, że dzięki wprowadzeniu tego systemu liczba wypadków śmiertelnych spadła aż o 4 procent. Jest to spowodowane tym, że służby mogą szybciej pojawić się na miejscu wypadku i uratować życie poszkodowanych.
Pomylił przyciski. Zamiast światła nadał sygnał SOS
Jak widać postęp technologiczny może czasem doprowadzać do drobnych pomyłek. Popis jednej z nich dał wczoraj legnicki kierowca.
Mężczyzna chciał włączyć światła w samochodzie, lecz pomylił przyciski i przez pomyłkę nadał sygnał SOS. To spowodowało reakcję służb, które momentalnie ruszyły, aby odszukać kierowcę i jak zakładali uratować jego życie.
Poszukiwania trwały przez 45 minut, lecz wciąż nie udało się odnaleźć kierowcy. Łącznie aż kilkanaście osób zostało wysłane, aby odnaleźć Legniczanina… lecz ten zdążył przekroczyć polską granicę.
Zobacz też: [Legnica] Złapany na gorącym uczynku 20-latek ukradł 57 tabliczek czekolady w jednym z marketów
O tym, że niechcący nadał sygnał SOS, a jednocześnie postawił na nogi całą policję oraz pogotowie dowiedział się dopiero za granicą od niemieckich policjantów. Poinformowali oni kierowcę o tym, że został sprawcą alarmu.