Złotoryja: Proboszcz rozlicza wiernych ze zbiórki i atakuje młodych

Jak oddalić młodych od Kościoła? Dzisiejszą lekcję poprowadzi proboszcz ze Złotoryi
Wszystko zaczęło się, kiedy Parafia Narodzenia NMP w Złotoryi postanowiła zorganizować zbiórkę na pokrycie kosztów remontu oraz ogólnego utrzymania parafii. Nie ma w tym oczywiście nic dziwnego – kościoły na całym świecie utrzymują się, oraz funkcjonują dzięki hojności swoich wiernych.
Nie ma zatem nic złego w tym, że proboszcz prosi swoich parafian o wsparcie finansowe, w końcu lokalna świątynia jest ważna dla każdego katolika. Problem zaczyna się w momencie, kiedy ten sam proboszcz zaczyna publicznie rozliczać parafian, i wskazywać ręką tych z nich, którzy nie zaangażowali się w zbiórkę.
Tę granicę przekroczono właśnie w Złotoryi. Jak wynika z “raportu” parafii, tylko 0,1% przekazanych pieniędzy pochodzi od rodzin w wieku 20-29 lat. Ta sytuacja rozzłościła proboszcza, który postanowił wskazać ręką na najmłodszych w opublikowanym na stronie parafii rozliczeniu.

Z tych statystyk wynika, że parafia nie może liczyć na młode rodziny, które najdłużej będą korzystały z tej świątyni, a niestety nie angażują się lub w niewielkim procencie angażują się w sprawy remontów i utrzymania parafii.
Oświadczenie Parafii Narodzenia NMP w Złotoryi
Co jest w tym nie tak? W rozliczeniu proboszcz zaznacza, aby zbiórki nie były anonimowe. Jak się okazuje, w praktyce służy to do rozeznania którzy parafianie płacą, a których należy skarcić w internecie.
Oświadczenie raczej nie służy jako “plan ratunkowy” dla organizowanej zbiórki, a sposób na obarczenie młodych winą za to, że ci nie uwzględniają w swoich finansach potrzeb Kościoła Katolickiego. Wątpię, żeby ta publikacja wywołała pospolite ruszenie wśród najmłodszych rodzin, głównie dlatego, że…
Młodzi mają własne problemy, czego Kościół nie chce zauważyć
Te “najmłodsze rodziny” najprawdopodobniej nie wzięły udziału w zbiórce, ponieważ były w tym czasie zajęte własnymi problemami. Dzisiejsza młodzież musi radzić sobie z zalewem “śmieciówek”, godzeniem studiowania ze słabo płatną pracą, oraz coraz gorszą sytuacją na rynku mieszkaniowym. A samo założenie “najmłodszej rodziny”, czyli posiadanie dziecka, to też spory wydatek.
W dużym skrócie: młodzi mają na co wydawać pieniądze, i nie stać ich na remont parafii. Czy w takim razie rozsądnym ruchem jest publiczne ich stygmatyzowanie? Nawet bez tego kościoły są coraz rzadziej odwiedzane, a nad hierarchami wiszą znacznie większe problemy wizerunkowe, jak skandale pedofilskie, czy też niejasne związki KK z partią rządzącą.