Sprawa palmiarni w Legnicy. Rozpoczął się proces

Na ławie oskarżonych cztery osoby
Oskarżone są dwie byłe kierowniczki, miejska ogrodnik i lekarz weterynarii. Przypuszcza się, że dopuścili do licznych zaniedbań, w wyniku których egzotyczne zwierzęta były narażone na cierpienie. Kilka z nich również umarło.
“Absolutnie się nie przyznaje. Hierarchia instytucji, w której pracuje, stawia mnie na niższym szczeblu. Nie jestem osobą decyzyjną, nie mogę zrywać umów, nakładać kar, mogę tylko sporządzać notatki i protokoły, co robiłam bardzo rzetelnie.”
– mówi dla Radia Wrocław ogrodnik miejska Henryka Zdziech
Dwie kierowniczki palmiarni Irena D. i Magdalena N., a także pozostali oskarżeni, usłyszeli także zarzut znęcania się nad zwierzętami. Żaden z oskarżonych nie przyznaje się do winy. Wskazują, że znaczący wpływ na dobrostan zwierząt miały osoby, którym zarzutów nie postawiono. Wymieniają m. in. dyrektorkę wydziału infrastruktury komunalnej w Urzędzie Miasta w Legnicy, a także prezesa LPGK.
Obrońca oskarżonej ogrodniczki miejskiej złożył wniosek o wycofanie zarzutów i umorzenie postępowania wobec Henryki Z. Sąd wniosek oddalił. Prokurator Natalia Składanek-Turlej z Prokuratury Rejonowej w Legnicy podkreśla jednak, że zarzuty nie zostały postawione “na chybił trafił”.
Zmarło ponad 30 zwierząt
W palmiarni trwał remont, podczas którego śmierć poniosło ponad 30 różnych zwierząt. Śledczy twierdzą, że zwierzętom nie zapewniono odpowiednich warunków. Biegła z zakresu nauk weterynaryjnych i psychologii zwierzęcej, powołana przez Prokuraturę Rejonową w Legnicy, stwierdziła, że warunki nie spełniały minimum wymagań i decyzją prokuratury skrajnie wycieńczone zwierzęta w trybie interwencyjnym zabrano i przewieziono do Ogrodu Zoologicznego w Poznaniu. Przebywają tam do teraz. Stanowisko prokuratury się nie zmienia.