Tajemnicze zbrodnie i głośne procesy na Dolnym Śląsku – część 2
#1 Kanibalka z okolic Wałbrzycha
W 1895 roku w okolicach Wałbrzycha Anna Jungnitsch zabiła swojego 70-letniego ojca, a jego ciało przerobiła na wędliny. Kobieta pokłóciła się ze swoim ojcem i gdy ten położył się spać, wzięła nóż i zadźgała go. Jak się później okazało, ciało poćwiartowała i przed 2 dni robiła z niego kiełbasę.
Gdy ślad po ojcu zaginął, sąsiedzi wezwali policję. Gdy mundurowi pojawili się w domu Jungnitsch, w mieszkaniu znaleźli bardzo dużo kiełbasy, a mieszkanie było idealnie posprzątane. Podejrzanie duża ilość mięsa zaniepokoiła policjantów, gdyż Anna nie hodowała zwierząt, a we wsi nie było rzeźnika. Podczas śledztwa zapytano miejscowych rzeźników o ostatnie zamówienia na tak dużą ilość mięsa. Jak się okazało, nikt nie zamawiał tylu wyrobów, co wystarczyło, aby aresztować kobietę. Początkowo Anna nie przyznawała się do zabójstwa i poćwiartowania ojca, natomiast po użyciu innych metod przesłuchania i przypięcia kobiety pasami od kaftana bezpieczeństwa przyznała się do zbrodni. Z krwi, która spływała z ciała zrobiła kaszankę, tłuszcz przetopiła na smalec, a resztę zapeklowała oraz zrobiła kiełbasę.
Zbrodnia została zapamiętana na długo, a nawet pojawiła się w amerykańskich gazetach w XIX wieku.
Zobacz też: Tajemnicze zbrodnie i głośne procesy na Dolnym Śląsku – część 1
#2 Morderstwo Anny i Roberta w Górach Stołowych
Anna i Robert studiowali na Uniwersytecie Przyrodniczym we Wrocławiu. Pewnego razu wybrali się na obóz naukowy, którego celem były Góry Stołowe. Anna ostatnią rozmowę ze swoją mamą przeprowadziła 17 sierpnia w Dusznikach-Zdroju, tuż przed wejściem na niebieski szlak.
Po 10 dniach poszukiwań ciała Anny i Roberta znaleźli ratownicy GOPR-u. Ofiary miały ściągnięte spodnie do kolan, a zginęli w wyniku strzałów w głowę. Podczas śledztwa, w którym brało udział ponad 40 policjantów, świadkowie potwierdzili dźwięk strzałów oraz krzyk kobiety. Jeden ze świadków nagrał film, na którym rzekomo mógł pojawić się morderca – mężczyzna wychodził z lasu chwilę po dźwiękach strzałów. Niestety film był bardzo złej jakości i nie pomógł w odnalezieniu mężczyzny.
Świadkowie, którzy byli lekarzami z Oleśnicy widzieli Annę i Roberta wraz z innym mężczyzną. Był ubrany w koszulę w kratę i miał wojskowy plecak. Jego rysopis udostępniono w programie “997”, natomiast nigdy nie udało się odnaleźć mężczyznę.
Do dziś nie udało się rozwiązać zagadki kto popełnił tę zbrodnię i co tam naprawdę wydarzyło się w górach.