Lubin: Chciał nastraszyć żonę, postawił na nogi wszystkie służby

Grzybobranie może być naprawdę niebezpieczne. Możemy stracić orientację w lesie i zgubić drogę do domu, co samo w sobie stwarza zagrożenie dla bezpieczeństwa. Mniej doświadczeni grzybiarze mogą ponadto łatwo pomylić trujące i niejadalne grzyby z tymi, które można jeść.
Zobacz też: Gdzie najlepiej jechać na grzyby na Dolnym Śląsku?
Nic więc dziwnego, że żona 58-letniego grzybiarza zaniepokoiła się, gdy ten przez telefon poinformował ją, że zjadł muchomory i bardzo źle się czuje, po czym pożegnał się i… urwał kontakt. Przerażona kobieta powiadomiła o całej sprawie służby – policję oraz strażaków.
Po ponad godzinie poszukiwań mężczyznę udało się odnaleźć. Jak się okazało, był cały i zdrowy – jedyne, co mu dolegało, to fakt, że miał w organizmie 1,3 promila alkoholu. Zapytany przez policjantów, dlaczego okłamał żonę, odpowiedział, że chciał ją tylko nastraszyć. Mundurowym jednak nie było do śmiechu.
Apelujemy o rozsądek i wyobraźnię. Każde tego rodzaju zgłoszenie policjanci traktują niezwykle poważnie i angażują do działań poszukiwawczych wiele osób i służb. W tym samym czasie, ktoś mógł potrzebować pomocy. Takie postępowanie, jak powyższe jest przejawem skrajnej nieodpowiedzialności. W stosunku do osób, które bezpodstawnie wzywają pomocy, będą wyciągane najsurowsze przewidziane prawem konsekwencje.
– przekazała asp. szt. Sylwia Serafin.
58-latek może spodziewać się kary aresztu, ograniczenia wolności lub grzywny.
Zobacz też: Bolesławiec. Był poszukiwany przez 13 lat. Teraz wreszcie usłyszał zarzuty