22 lata od zabójstwa antykwariusza z Wałbrzycha. Czy zatrzymani mężczyźni faktycznie są winni? - Dolnyslaskinfo.pl

22 lata od zabójstwa antykwariusza z Wałbrzycha. Czy zatrzymani mężczyźni faktycznie są winni?

Tajemnicza zbrodnia w Wałbrzychu określona kryptonimem "Antyk". Po wielu latach od wskazania winnych, nadal pojawiają się wątpliwości co do skazania Patryka R. i Radosława K.
22 lata od zabójstwa antykwariusza z Wałbrzycha. Czy zatrzymani mężczyźni faktycznie są winni?/ fot. pixabay.com

O tej zbrodni mówił cały Dolny Śląsk. Na jej temat powstało także wiele teorii spiskowych, które nie pozwalają na stuprocentowe określenie winnych. Jednak na podstawie zeznań anonimowego świadka zatrzymano i oskarżono dwóch mężczyzn. Po wielu latach od wyroku, nadal nie przyznają się do winy.

Śledztwo pod kryptonimem “Antyk”

16 marca 2000 r. w centrum miasta znaleziono zwłoki Henryka Ś., czyli jednego z najbardziej znanych dolnośląskich antykwariuszy. Mężczyzna siedział za ladą swojego antykwariatu przy ul. Garbarskiej oparty o regał. Okazało się, że ktoś oddał do niego sześć strzałów, po czym mężczyzna się wykrwawił.

Śledztwo było toczone pod kryptonimem “Antyk”. Sprawa była niecodzienna, bo Henryk Ś. jako majętny człowiek dorobił się na sprzedaży poniemieckich przedmiotów, które zalegały na strychach w polskich domach. Mieszkańcy wskazywali, że w antykwariacie wystawiał tylko mniej kosztowne znaleziska, natomiast te bardziej wartościowe pokazywał tylko zaufanym klientom. Sam sprzedawca był nieufny w stosunku do swoich klientów i wpuszczał ich pojedynczo, a przy sobie zawsze miał pistolet gazowy oraz pałkę. Mimo to, ktoś zastrzelił go w biały dzień.

Przez długi czas policji nie udało się dotrzeć do żadnego świadka, który byłby w posiadaniu jakichkolwiek istotnych informacji o sprawcach.

Świadek znalazł się po emisji materiału w Magazynie Kryminalnym 997

Po zabójstwie powstało wiele teorii, a samo śledztwo nie posuwało się do przodu. Ustalono tylko, że sprawcy strzelali do mężczyzny z dwóch rodzajów broni – broni gazowej przerobionej na palną oraz wystrzeliwarką do gwoździ. Nigdy nie udało się jednak odnaleźć narzędzi zbrodni. Podejrzewano, że sprawców było minimum dwóch, a najpewniej trzech lub czterech.

Lokalne plotki wskazywały, że Henryk Ś. otrzymał od trzech mężczyzn ikony, które pochodziły z włamania do kościoła. Mężczyzna miał obiecać za nie dobrą zapłatę, ale nie wywiązał się z danego słowa. Jednak tę teorię udało się szybko obalić, bo z antykwariatu zniknęło zaledwie kilka monet. Nie zabrano także gotówki, którą antykwariusz miał przy sobie.

Przełom w sprawie nastąpił siedem miesięcy później, po magazynu kryminalnego “997”. Jeden z mieszkańców Wałbrzycha powiedział swojej matce, że widział trzech winnych zabójstwa Henryka Ś. Kobieta niezwłocznie powiadomiła o tym zajściu policję. Świadek jednak bardzo się bał, dlatego prokurator prowadzący sprawę nadał mu status świadka incognito.

Świadek został nazwany w aktach numerem 1. Wskazał on, że Radosław K. “Pirania” oraz Patryk R. “Ślimok” są odpowiedzialni za morderstwo antykwariusza. Oskarżeni byli wtedy jeszcze nastolatkami.

Patryk R. i Radosław K. utrzymują, że są niewinni

W 2002 r. Sąd Okręgowy w Świdnicy skazał Patryka R. i Radosława K. na 25 lat więzienia. Wyrok został podtrzymany w apelacji, a dopiero po kasacji zmieniony na 15 lat. Mężczyźni odsiedzieli wyrok prawie w całości, ale nigdy nie przyznali się do winy.

Adwokat mec. Krzysztof Budnik postanowił złożyć skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Dowodził w niej, że mężczyźni zostali skazani wyłącznie na podstawie zeznań jednego świadka incognito bez żadnych innych dowodów.

Po 9 latach Trybunał rozpatrzył skargę

Po dziewięciu latach od złożenia skargi Trybunał w końcu ją rozpatrzył. Uznano, że zachowanie anonimowości świadków było motywowane obawą popartą konkretnymi i obiektywnymi przesłankami m.in. zamiarem dokonania zemsty na świadkach. ETPC wskazał także, że sądy krajowe oparły się nie tylko na zeznaniach anonimowych świadków, ale też na całym posiadanym materiale dowodowym.

To ostatnie potwierdził także mecenas. Podkreślił, że w śledztwie zgromadzono dużo dowodów, ale żadnego z nich nie można było powiązać z oskarżonymi Patrykiem R. i Radosławem K.

Co dalej?

W następnych krokach sprawa zostanie skierowana do Rzecznika Praw Obywatelskich – petycja o wniesienie kasacji.

O ile w Strasburgu nie miało to znaczenia, o tyle może mieć znaczenie przed sądem krajowym, że ten proces odbył się tak naprawdę dopiero w apelacji we Wrocławiu. To właśnie wtedy zostało przeprowadzonych 90 proc. dowodów, a to oznacza, że oskarżeni zostali pozbawieni faktycznie możliwości apelacji. Przysługiwała im jedynie kasacja, która dawała ograniczone możliwości.

– wskazuje prawnik dla Wyborcza.pl

Czy będzie to sprawa podobna do tej, jaką obserwowaliśmy w przypadku Tomasza Komendy?

Źródło: wyborcza.pl

Więcej z Dolnyslaskinfo.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *